Na swojej stronie internetowej Prezes URE zamieścił informację, w której zwrócił uwagę, że część uczestników rynku energii zawiera i realizuje umowy typu Power Purchase Agreement (czyli sprzedaży energii elektrycznej) w sposób, który może wskazywać na próbę obejścia przepisów prawa, a w konsekwencji także obowiązków związanych ze wspieraniem wytwarzania energii elektrycznej ze źródeł odnawialnych. Według Prezesa URE „realizacja umów tego typu polega zatem w rzeczywistości na udostępnieniu odbiorcy końcowemu nie instalacji wytwórczej, a wytwarzanej energii elektrycznej, której wolumen zużycia przedkłada się na wysokość świadczeń należnych podmiotowi udostępniającemu. W konsekwencji podmiot udostępniający faktycznie zyskuje status przedsiębiorstwa energetycznego, wykonującego działalność gospodarczą w zakresie wytwarzania energii elektrycznej i sprzedającego tę energię odbiorcom końcowym”.
Prawo energetyczne, jak i sama ustawa o OZE nie wymagają, żeby podmiot wytwarzający energię elektryczną był właścicielem urządzeń, w których tę energię wytwarza. Od wytwórcy energii elektrycznej wymagane jest jedynie posiadanie „możliwości technicznych gwarantujących prawidłowe prowadzenie działalności”, co w praktyce oznacza posiadanie tytułu prawnego do takiej instalacji (art. 33 ust. 1 pkt 3 p.e.), którym nie musi być własność, lecz np. najem.
Natomiast wytwarzanie energii elektrycznej czy ciepła na potrzeby własne (bez przyłączenia instalacji wytwórczej podmiotu wytwarzającego do sieci operatora systemu) nie jest objęte ani zakresem Prawa energetycznego, ani Ustawy OZE, ponieważ nie jest działalnością gospodarczą polegającą na wytwarzaniu energii elektrycznej. Właściciel instalacji wywarzającej energię elektryczną nigdy nie był traktowany jako przedsiębiorstwo energetyczne w rozumieniu Prawa energetycznego, jeżeli sam jej nie wykorzystywał do produkcji energii elektrycznej.